sobota, 17 maja 2014

Masło karite u Laury Conti.

Mam nadzieję że kosmetyki do ust jeszcze się Wam nie znudziły, ja miał fioła na tym punkcie i używam dużo pomadek i balsamów. Dzięki współpracy miałam okazję poznać markę Laura Conti, która oferuje dość dużą gamę kosmetyków pielęgnujących nasze piękne usta ;)
Obecnie mam dla Was recenzję bajkalinową, prawie że bajkową ;]

Laura Conti 

Naturalne Masło Karite do ust z bajkaliną



Od producenta : 


Ulga dla spierzchniętych ust. Przywraca sprężystość i elastyczność skórze ustom. SPF 15.

Bogata kompozycja na bazie masła Karite, ekstraktu z tarczycy bajkalskiej, witamin oraz naturalnych wosków o błyskawicznym działaniu łagodzącym i długotrwałym ochronnym. Natychmiast przynosi ulgę suchej, spierzchniętej, skłonnej do podrażnień skórze. Doskonale uelastycznia i natłuszcza. Dodatek BAJKALINY – ekstraktu z korzenia tarczycy bajkalskiej wzmacnia ochronne parametry preparatu. Bajkalina znana jako silny, naturalny środek o działaniu przeciwzapalnym i łagodzącym podrażnienia, przynosi ukojenie skórze skłonnej do reakcji alergicznych, wzmacnia również działanie filtrów przeciwsłonecznych.



Masło idealnie natłuszcza i uelastycznia skórę ust, używane regularnie pozwala im odzyskać naturalny, zdrowy koloryt, odpowiedni poziom nawilżenia i aksamitną miękkość.



Moja opinia :

Maleństwo, takie w plastikowym opakowaniu, kryje w sobie dużo dobroci, kto by się tego spodziewał?
Wiatr, zimno, odwodnienie, wysuszenie... Dużo jest powodów które skłaniają Nas do używania tego typu kosmetyków. Ja często gryzę wargi co również osłabia ich kondycję, zwłaszcza na dworze. Używałam pomadki kiedy tylko sie dało aż zauważyłam znaczną różnicę. Ale zacznijmy od początku.
Jak już wspominałam, opakowanie jest plastikowe, balsam się wykręca. Nic się nie połamało latając w torebce czy w kieszeni, nic nie przeciekało itp. Solidna  robota ;) Sam balsam ma konsystencję stałą ale pod wpływem ciepła, rozprowadza się po całej powierzchni, wędruje nawet do najmniejszych zakamarków i wypełnia każdą szczelinę. Jest bezbarwny, pasuje do noszenia w każdej chwili. Zapach delikatny, nie chemiczny. Mało przyjemne jest pierwsze wrażenie ogromu balsamu na ustach, lecz po czasie ono ustaje i mamy delikatną powłokę. Nie trzyma się zbyt długo na ustach, tak ok godziny daje radę. Przy jedzeniu oczywiście schodzi w całości. Po użyciu i ustąpieniu nieprzyjemności, cieszyłam się gładkimi i aksamitnymi ustami, oczywiście nie po pierwszym użyciu, ale tak po 4-5, gdy kosmetyk wnikał w strukturę warg.
Cena jest średnia, ok 7zł za ten sztyft. Jest to opcja droższa od słynnych pomadek Nivea, ale wydaje mnie się że lepsza ;)








Taki balsam przyda się nawet teraz, maj nie obdarował nas zbyt dużą ilością słońca i ciepła, nie tego się spodziewaliśmy....

A może u Was jest cieplej niż u mnie na Kaszubach, co ? ;)
Miłej soboty !

4 komentarze:

  1. Ciekawy balsam, chętnie wypróbuję, gdyż nie przepadam za pomadkami Nivea.

    OdpowiedzUsuń
  2. coraz więcej słyszy się o Laura Conti :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam go, ale chętnie bym zakupiła

    OdpowiedzUsuń
  4. każde produkty do ust w formie sztyftu lubię i szybko zużywam :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi milo ze mnie odwiedzasz, zapraszam do grona obserwujacych! :)

Dziekuje za komentarz!

Copyright © 2016 Pluumka opisuje , Blogger